wtorek, 4 maja 2010

z pamiętnika Helmwigi.

wtorek.
5:40 - martwą podniosłam powiekę

5:55 - zakładając bluzkę piłam kawę.

6:00 - w popłochu dopakowywałam plecak, popychana ku drzwiom przez mamę.

6:10 - wyszłam z domu jednocześnie rozplątując słuchawki i związując włosy gumką.

6:30 - wsiadłam w busa do katowic.
...
8:00 - przestąpiłam próg przecudnej urody dworca PKP zastanawiając się dlaczego, u cholery akurat dzisiaj odwołali wszystkie InterREGIO
i żywiąc nadzieję, że tego mojego może jednak wypuszczą.

8:10 - nerwowo tuptając stopą stałam w kolejce złorzecząc na cały świat
i zastanawiając się, czy dotrę na czas na zajęcia.

8:15 - pani w kasie z przepraszającym uśmiechem powiedziała, że mój pociąg nie jedzie
i zaproponowała mi TLK o 9:37. łaskawie się zgodziłam.
zapłaciłam 10zł więcej i straciłam godzinę czasu.

8:25 - poszłam do dworcowej kawiarenki prosić o azyl i kawę.

8:30 - usiadłam, popijając kawę obserwowałam ludzi
i uśmiechałam się pod nosem patrząc na śpiącą naprzeciwko starszą panią.

8:40 - starsza pani okazała się biedną starszą panią, kupiłam jej jedzenie, bo prosiła, wszyscy ją zignorowali, tylko mnie jakoś za serce chwyciła. może zjadła, może nie. mam nadzieję, że pomogłam.

8:50 - skończyła mi się kawa więc zaczęłam robić gramatykę opisową jezyka rosyjskiego.

9:15 - znużona i zniecierpliwiona wybrałam się na wycieczkę krajoznawczą po dworcu.
zakupilam Twój Styl z ekologiczną torbą na zakupy i sikłam w dworcowej toalecie.

9:30 - stawiłam się na peronie II, czekając złorzeczyłam na ludzi, że więcej ich chyba matka nie miała.

9:39 - zajechał pociąg, rzuciłam się ku drzwiom, zajęłam miejsce i spokojnie usiadłam.
...
11:00 - obudziłam się, postanowiłam przeczytać Twój Styl, co też uczyniłam.

11:40 - odłożyłam gazetę, posłuchałam muzyki, wymieniłam kilka smsów.

12:00 - zasnęłam.

12:20 - otworzyłam oczy, zobaczyłam wyraz MORFEMY, zamknęłam oczy.

12:25 - wiedziona wiadomym obrzydzeniem zerknęłam jeszcze raz na okrutny wyraz, okazało się, że współtowarzyszka pociągowa studiuje coś podobnego, co ja.

12:30 - zasnęłam.

12:33 - obudziło mnie mlaskanie starszej baby, która omielała coś w swojej paszczęce jednocześnie rozmawiając z mężem i pchając mu "bułke z szynkom" w usta.
...

15:05 - wysiadłam z pociagu i pogalopowałam na zajęcia zaczynające się o 15:15.

15:20 - sapiąc dotarłam do upragnionego celu, po drodze spotkałam kolegę, który oznajmił mi, że owych zajęć nie ma.
podobnie, jak dwóch kolejnych.

15:30 - rozważałam rzucenie się z ostatniego piętra uczelni, jednak stwierdziłam, że głupio byłoby gdybym zabiła się z powodu wstania specjalnie o 5 w nocy aby zdążyć na zajęcia.

15:33 - porozważałam jeszcze trochę.

15:40 - spotkałam Magdę, poszłyśmy na kawę i wróciłam do mieszkania.

17:00 - usiadłam w fotelu.


pozdrawiam system informacji na mojej uczelni. wszyscy bardzo kochamy UAM.