niedziela, 3 października 2010

"drogi mężu, nie kocham sie z tobą z litości.."

Witaj świecie, tu Sara. Helmwige.

Piszę już całkiem świadomie z naszego nowego mieszkania (lokalizacja: Kruszewnia pod Swarzędzem pod Poznaniem),
w którym (o dziwo) jest prąd, ciepła woda, a nawet zasięg!

Gorzej z autobusem. Jakimkolwiek autobusem.

Tak oto na przykład, żeby dojechać na 8:00 rano na zajęcia do Poznania muszę jechać autobusem o 5:45.

Ku mojej rozpaczy cały następny tydzień mam na 8:00.

Nie wiem, czy wójt/burmistrz/czy inszy jakiśtam pierdzący w stołek pan i władca naszej gminy, jest hedonistycznyn sadystą lubiącym znęcać się nad ludźmi niemającymi samochodu, nie obchodzi mnie to, jak wejdę do jakiegoś urzędu gminy i go spotkam to dostanie w pysk ode mnie. (A pewnie większość ludzkiej cywilizacji z okolic naszej wioski mi przyklaśnie).

Dlatego teraz nasz blog będzie się nazwał: Trzy Staniki na wygnaniu.

Hurra.

Tak, jestem w dość podłym nastroju, bo mam od gorma nauki i ani odrobiny chęci, żeby spojrzeć na książkę.

Z ploteczek osiedlowych: brak ploteczek osiedlowych.
Domówki jeszcze nie było, mamy jednak intensywne pragnienie poznana kogoś z samochodem jeżdżącego codziennie do miasta, chętnego do zabierania ze sobą trzech studentek.

Poza tym, nie mamy jeszcze firanek, więc stanikowych tradycji staje się zadość,
osiedle pełne jest wojskowych z rodzinami lub bez (mieszkanie mamy odziedziczone po moim wujku wojskowym z WAM-u).

WAM yeah.

Mam włochaty, mięciutki dywan, pokój w tonacji kolorystycznej ciepłego pomarańczu, brązu i mleka z kawą, meble z Ikei i zmywarkę. I dziwne ustrojstwo, które po wlaniu wody, włożeniu stóp i przyciśnięciu guziczka - robi masaż. Stóp.

aaaa - bo teraz każda z nas ma swój pokój. Umiłowane 12 kątów.
Ale z przyzwyczajenia i tak siedzimy na kupie. (w sensie,że wszystkie trzy razem)
Pewnie zaniedługo zaczniemy znowu spać w jednym pokoju.

Tak oto Sieglinde ma różowiusio-fioletowy pokoik po dzieciach (który szalenie jej się podoba. Nigdy jej nie rozumiałam.)
A Brunhilde jest w trakcie przemalowywania pokoju na bakłażanowy fiolet (nazwa szalenie istotna).
Jako, że odziedziczyła byłą sypialnię wujka i cioci, pierwsze co zrobiła po wejściu do swojego nowego pokoju to zmazanie napisu na ścianie:

"drogi mężu, nie kocham sie z tobą z litości, uwielbiam się z tobą kochać matołku jeden!"

Jesteśmy w trakcie sprowadzania normalnego internetu, bo jak narazie szlag nas trafia, Brunhilde i ja mamy mobilny z Orange. Kto ma, ten zrozumie, kto nie ma-niech się cieszy i niech nie chce mieć.

Dalsza część relacji w przyszłym tygodniu jakoś w nocy, jak będe się uczyć, a pójście spać nie będzie mi się opłacało, ponieważ o 5:00 i tak będę musiała wstać.

Kruszewnia yeah.


Pozdrawiam, pełna goryczy i sakrazmu-Helmwige.