od kilku lat obserwuję (siłą rzeczy) mieszkanie sąsiadów z naprzeciwka.
Wszyscy są rudzi.
(ale nie o to mi chodziło)
mają inną ciekawą cechę wspólną: począwszy od ojca, poprzez żonę, aż do dwójki ich dzieci, każde regularnie, cały dzień i niezmordowanie na zmianę wystaje z okna i ziaje albo na nasze mieszkanie, albo na ulicę.
Ojciec to zdecydowany wzór męskości - bardziej okrągły niż mniej, górna szczęka wyżej od dolnej (deszcz mu nie napada), blady jak ruska księżniczka, naturalnie rudy, obcięty na jeża, ubrany zazwyczaj w spodnie 3/4 z miliardem kieszeni oraz koszulkę na szerokich ramiączkach,
bądź też, o zgrozo, często bez koszulki.
Czasami wpatruję się w niego zza mojego biurka tępym wzrokiem, nie bardzo wiedząc, czy uciekać, czy robić zdjęcia.
Żona natomiast to wierna mu, kochająca rodzinę matka Polka, ruda siwiejąca, ma tak wielkie okulary, że więcej rysów twarzy nie byłam w stanie wypatrzeć.
Zaś dzieci - córka i syn - o dziwo, rude. Blade, chude i wysokie.
Syn kultywuje ojcowskie zwyczaje z większym zapałem, niż niektóre starsze babcie wystające z okien i złorzeczące na świat. Zmartwiłam się wczoraj i zatroskałam o niego, bo on to w tym oknie stoi nie cały czas, ale często, krótko, tylko rzuca okiem na okolicę (+ nasze mieszkanie) i chowa się w domu. 800 razy na dzień. Natręctwo go gnębi. Biedak.
Córkę widuję najrzadziej, może chociaż ona ma jakieś życie prywatne.
Wymieniali nam ostatnio okna, więc ich wpatrywanie się w głąb naszego mieszkania zdecydowanie zwiększyło częstotliwość. Nie wiem, czy koniecznie chcą zobaczyć wystrój naszego pięknego wewnętrza domowego (o który swoją droga mama się bardzo postarała), czy też zaciekawieni są procesem naszego życia rodzinnego, nie mam pojęcia.
Najwyraźniej oni go nie posiadają, ewentualnie w ów ekscentryczny dość sposób wyrażają sobie miłość wzajemną, nie wiem, jakieś rodzinne tradycje wypełniają..
Dziwne to, aczkolwiek nie przeszkadza mi aż tak bardzo, bo kiedy przypomnę sobie, co się działo na Izabelińskim osiedlu, to nasi sąsiedzi wojskowym do stóp nie dorastają.
O, właśnie jestem obserwowana.
szybki 'check' na ulicę, powrót wewnątrz mieszkania i za chwilę znów.
Może to jakieś NASA? Albo insze WBK, ADHD.
Jo nie wie.
Uwielbiam to w jaki sposób opisujesz najprostsze zdarzenia. :D Iza
OdpowiedzUsuńTy powinnaś normalnie jakąś książkę napisać, niesamowicie przyjemnie się Ciebie czyta.
OdpowiedzUsuńPs. Tęsknie ;*
Kaśka
Amen - co do poprzednich dwóch komentów.
OdpowiedzUsuńS(t)ara, może kręcą nowy Truman show? Potem w kinach pojawi się "Gawłowska show"! ;)
Owca to w jaki sposób przekazujesz codzienność jest genialne, uśmiałam się niemiłosiernie czytajac, swoja drogą też mam taką rodzinkę na osiedlu :P Ziut
OdpowiedzUsuń