Witaj świecie, tu Sara. Helmwige.
Piszę już całkiem świadomie z naszego nowego mieszkania (lokalizacja: Kruszewnia pod Swarzędzem pod Poznaniem),
w którym (o dziwo) jest prąd, ciepła woda, a nawet zasięg!
Gorzej z autobusem. Jakimkolwiek autobusem.
Tak oto na przykład, żeby dojechać na 8:00 rano na zajęcia do Poznania muszę jechać autobusem o 5:45.
Ku mojej rozpaczy cały następny tydzień mam na 8:00.
Nie wiem, czy wójt/burmistrz/czy inszy jakiśtam pierdzący w stołek pan i władca naszej gminy, jest hedonistycznyn sadystą lubiącym znęcać się nad ludźmi niemającymi samochodu, nie obchodzi mnie to, jak wejdę do jakiegoś urzędu gminy i go spotkam to dostanie w pysk ode mnie. (A pewnie większość ludzkiej cywilizacji z okolic naszej wioski mi przyklaśnie).
Dlatego teraz nasz blog będzie się nazwał: Trzy Staniki na wygnaniu.
Hurra.
Tak, jestem w dość podłym nastroju, bo mam od gorma nauki i ani odrobiny chęci, żeby spojrzeć na książkę.
Z ploteczek osiedlowych: brak ploteczek osiedlowych.
Domówki jeszcze nie było, mamy jednak intensywne pragnienie poznana kogoś z samochodem jeżdżącego codziennie do miasta, chętnego do zabierania ze sobą trzech studentek.
Poza tym, nie mamy jeszcze firanek, więc stanikowych tradycji staje się zadość,
osiedle pełne jest wojskowych z rodzinami lub bez (mieszkanie mamy odziedziczone po moim wujku wojskowym z WAM-u).
WAM yeah.
Mam włochaty, mięciutki dywan, pokój w tonacji kolorystycznej ciepłego pomarańczu, brązu i mleka z kawą, meble z Ikei i zmywarkę. I dziwne ustrojstwo, które po wlaniu wody, włożeniu stóp i przyciśnięciu guziczka - robi masaż. Stóp.
aaaa - bo teraz każda z nas ma swój pokój. Umiłowane 12 kątów.
Ale z przyzwyczajenia i tak siedzimy na kupie. (w sensie,że wszystkie trzy razem)
Pewnie zaniedługo zaczniemy znowu spać w jednym pokoju.
Tak oto Sieglinde ma różowiusio-fioletowy pokoik po dzieciach (który szalenie jej się podoba. Nigdy jej nie rozumiałam.)
A Brunhilde jest w trakcie przemalowywania pokoju na bakłażanowy fiolet (nazwa szalenie istotna).
Jako, że odziedziczyła byłą sypialnię wujka i cioci, pierwsze co zrobiła po wejściu do swojego nowego pokoju to zmazanie napisu na ścianie:
"drogi mężu, nie kocham sie z tobą z litości, uwielbiam się z tobą kochać matołku jeden!"
Jesteśmy w trakcie sprowadzania normalnego internetu, bo jak narazie szlag nas trafia, Brunhilde i ja mamy mobilny z Orange. Kto ma, ten zrozumie, kto nie ma-niech się cieszy i niech nie chce mieć.
Dalsza część relacji w przyszłym tygodniu jakoś w nocy, jak będe się uczyć, a pójście spać nie będzie mi się opłacało, ponieważ o 5:00 i tak będę musiała wstać.
Kruszewnia yeah.
Pozdrawiam, pełna goryczy i sakrazmu-Helmwige.
E, ja bym sobie ten napis na ścianie zostawił:P
OdpowiedzUsuńZ tymi dojazdami wam współczuję... Doceniam sobie teraz bycie w akademiku;) Ale wierzę, że dacie sobie radę. :)
Rozumiem, że za rok będę się mógł wprowadzać??? ;))
OdpowiedzUsuńNiech która z Was zrobi wreszcie prawko przecie macie skończone 18 lat ;)