Jak zwykle mam masę nauki i ani odrobiny chęci, więc walnę notkę. Będzie ona utrzymana w tonacji jęcząco-narzekającej, pełnej wycia i łkania nad sesją. Jo nie wie.
Mam wrazenie, ze niektóre uczelnie mają 2 razy więcej nauki niz inne no i oczywiście mnie spotkało to szczęście, ze moje cudowne współlokatorki studiują akurat kierunek wymagający trochę mniej siedzenia nad sesją niz MÓJ. Ale lajf is brutal, więc siedzę i kuję, przynajmniej będę lepiej zarabiać niz one hyhyhy :D
Sprawiłam sobie niedawno depilator, ale dopiero wczoraj zmusiłam się do uzycia tego szatańskiego narzędzia. To jest istna tortura! Nie dość, ze buczy jak kombajn, to jeszcze sprawia krzywdę i ból na biednych nogach. Jeden plus z tego buczenia-nie słychać porykiwań poszkodowanej kobiety. Takie małe, urocze coś, takie słodkie i piękne, białe to to, wstawki fioletowe, nawet jakiś wzorek na nim walnęli, dizajn szaleje, kabelek taki cieniusi, niepozorny, az się chce takie maleństwo wziąć w ramiona i tulić. Aaa jak się włączy to ino roz i armagedon. Z ciekawości az sprawdzę, kto wymyślił depilator.
No dobra, sumienie krzyczy, ze mam się uczyć, więc dzisiaj krótko i narzekająco, czyli tak jak ostrzegałam na początku. Mam nadzieję, ze kolejna notka będzie juz pełna miłości i światła.
a tutaj, tradycyjnie, nasz sesyjny przebój na lato 2011.
http://www.youtube.com/watch?v=Wx0PjbwN604
Priceless ;) Z tym depilatorem wierzę na słowo. Moje włosy na nogach aż stanęły dęba jak czytały o twoich perypetiach :P
OdpowiedzUsuńPozdro z Wawy w tym trudnym czasie sesji. Dobrze będzie. Musi być. :)
podoba mi się ten wiejski cieszyńsko - bażanowicki ton :) owca ju ar de best :)
OdpowiedzUsuń