wtorek, 21 czerwca 2011

notka sesyjna, zgon nr 15465.

Wyglądał jak grecki bóg. Był wysoki, conajmniej 190cm, ciemne dready związane z tyłu w luźny kucyk. Zielone oczy uśmiechały się, chowając za sobą jednocześnie nieprzeniknioną inteligencję. Lekki zarost, pięknie zarysowane usta, no i oczywiście cudowny uśmiech z dołeczkami w policzkach. Wspaniale wyrzeźbionymi mięśniami rysującymi się pod koszulą poruszał w rytm bitów muzyki, wielkimi, bezpiecznymi dłońmi poklepywał kolana. Opowiadał jakiś żart, a kiedy skończyliśmy się śmiać zapytał, czy zrobię mu herbatę. Oczywiście się zgodziłam, pognałam jak dzika w pląsach do kuchni, zachwycona posiadaniem takiego cudu w mieszkaniu. Wróciłam z dwiema herbatami malinowymi z miodem, uśmiechając się tajemniczo i czując się całkiem swobodnie w jego towarzystwie. Usiadłam obok na kanapie, a on spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami osłoniętymi kilometrowymi czarnymi rzęsami. Poczułam motylki w brzuchu, spojrzałam na niego, a on otworzył te swoje piękne usta i powiedział...

Sara, wiesz.. jesteś..



MICHAAAŁ!!!
MIIIIIIIIIIIIIIIIIIHHHHAAAAAAUUUUU!!!!
MIIIIHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!

...

obudziłam się.

Z mordem w oczach i rozpaczą w sercu pognałam do kuchni po tasak. Albo młotek, wszystko jedno.

Poczułam nagły przebłysk rozsądku, wszak mord na dzieciach niewinnie bawiących się na podwórku przed blokami byłby nieco nieetyczny.

ALE CZY ONE SIĘ WIECZNIE MUSZĄ WOŁAĆ PO TYCH BALKONACH!??!

stoi takie małe, blondwłose, wygląda jak aniołek, a drze japę jak niejeden kibic Lecha. I drze się pod tym balkonem:

MIIICHAAAAŁŁŁ!!!
MIIIHAAAAAUUUUUUUUUUUUUUUUU!!
albo:

OLLAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!

IGOOOOOOOOOOOR!!!!!!

i tak cały dzień. Przynajmniej wiem które jest które, zaopatrzę się w kneble. Albo kupię trzy kilo krówek mordoklejek, może odnajdę chwilowy spokój ducha.






Na kuchennym suficie wokół lampy mamy narysowane słońce, wokół latają ptaki, są też chmurki i rakieta Apollo 13. No i księzyc z płonącymi rzęsami, bo jest za blisko słońca. Nasza kuchnia niedługo stanie się niezłym kandydatem na zabytek dla przyszłości.

Ot, za 100 lat jakaś wycieczka będzie ją zwiedzać i interpretować hieroglify na ścianie, tak jak dzisiaj my to robimy w egipskich grobowcach. "Ptaszek Staszek jest symbolem smutku i braku akomodacji. Zaś jak widać Piesio Wiesio i Panterka De Luxe są tworem jednej osoby, jak wykazały nasze badania, okazało się, że te malunki tworzyły conajmniej trzy istoty zamieszkujące niegdyś owe tereny. "

Kto wie o co tak na prawdę chodziło tym Egipcjanom? Jeśli mieli takie schizy jak my, to cała nauka historii nie ma sensu.

Tak w ogóle, to szukam męża. Wsyłajcie mi swoje CV, mile widziani kandydaci w stylu powyżej opisanego pana.

Wracam do nauki.

O. A za oknem słyszę: MIIIHHHAAAAUUUUUUU!!!




2 komentarze: